Choroby są w naszych żywych organach, ale żyjących nie według fizjologicznych zasad organizmu. Toksyny zaburzają przewodnictwo nerwowe do chorych organów, podobnie jak znieczulenie. Przyczyną bardzo wielu chorób znanych i jeszcze nieznanych, są bakterie i wirusy. W pierwszej kolejności dostają się one do jamy ustnej, żyją tam w dobrych warunkach, bo mają dostatek: 1. pokarmu – jego resztek wszelkiego rodzaju; 2. temperaturę – potrzebną = normalną, oraz 3. wilgotność – a pacjenci NIE myją zębów i przyzębia w jamie ustnej po każdym posiłku. Niestety.
Co powodują bakterie?
Wytwarzają w pierwszej fazie klej/dekstran by się przykleić do szkliwa, w drugiej fazie kwasy/toksyny rozpuszczające jego sole mineralne. Rozpuszczone sole otwierają kanaliki zębiny i toksyny wnikają głębiej powodując próchnicę zębów – a to stan zapalny szkliwa i zębiny, następnie stan zapalny miazgi, od słabego początkowo, następnie narastający aż do bólu pulsującego, co świadczy, że stan zapalny obejmuje już całą miazgę i doszedł od korony do szczytu korzenia zęba, przez który już tylko krew tętnicza ma ciśnienie, by przedostać się do miazgi. Próchnicę powinien stomatolog udokumentować zdjęciem RTG, a ból pomiarem progu pobudliwości. Niestety w Polsce Ministerstwo Zdrowia NIE udziela dotacji dla każdego gabinetu/praktyki ułatwiającej zakup aparatury RTG czy Pulpometru, co jest podstawą leczenia biologicznego, a nie reparacyjnego.
Próchnicę (stan zapalny zębiny) należy leczyć biologicznie, by usunąć początkowy stan zapalny miazgi, którą należy regenerować, by ona następnie mogła już jako zdrowa miazga, od swej strony zregenerować chorą zębinę. Widać to na zdj. RTG, a potwierdzają dodatkowo badania wracającego stopniowo do normy progu pobudliwości.
Pulpitis – czyli stan zapalny miazgi, który powodowany jest bakteryjnymi toksynami w I etapie: zaczyna się w koronie zęba, by przez szyjkę wejść do kanałów: 1-2-3-4, w korzeniu, a w nich (przy braku leczenia biologicznego) aż do szczytu danego korzenia wraz z zachyłkami. Po pewnym czasie wchodzą tam też bakterie. Wyleczenie biologiczne miazgi – eliminuje leczenie endodontyczne (kanałowe) i wszelkie możliwe powikłania z nim związane.
Czyszczenie szczoteczką – musi usunąć resztki pokarmu z dostępnych powierzchni zębów i dziąseł, by nie było próchnicy i stanów zapalnych brodawek dziąsłowych, od przedsionka jak też od strony języka i pionowo między zębami.
Wykałaczkami elastycznymi powinien pacjent oczyścić powierzchnie między zębami przed próchnicą i narastaniem osadu, który ma tendencje zamiany w kamień nazębny. Narastający kamień niszczy właściwości ozębnej, powodując powstawanie kieszonek i stanów zapalnych dziąseł/przyzębia.
Próchnica nie leczona, jej resztki pod wypełnieniem lub jego nieszczelność itp. prowadzą często do martwicy miazgi – a ta musi już być leczona kanałowo = endodontycznie. Problem w tym, że komora miazgi ma nierówne ściany i zachyłki, a każdy korzeń inną długość. Jeżeli wypełnienie kanału będzie za krótkie lub nieszczelne – wtedy bakterie tam będą nadal produkować kwasy organiczne, a te rozchodząc się po całym organizmie powodować powstawanie chorób przewlekłych (chronicznych).
Najsłabsze organy w organizmie człowieka reagują zmianą funkcji, a następnie chorobą. Jest to faktem obserwowanym przez wielu lekarzy, że taka jest kolejność. Nie jest to jeszcze dostatecznie wyjaśnione w publikacjach naukowych.
W ostatnich badaniach znaleziono mikroorganizmy z osadu nazębnego, również w tętnicach serca oraz tarczycy na szyi. Badania prowadzone są dalej – bakterie pochodzące ze stanów zapalnych dziąseł (Perphyromonans gingivalis) mogą mieć wpływ na zmiany reumatoidalne stawów, oraz demencję. Mikroorganizmy potrafią tak zmienić białko własne pacjenta, że ono działa teraz przeciw niemu, co nazywamy autoimmunoagresją przy np. reumatyzmie. Obserwacje sugerują też, że organy położone najbliżej, są najczęściej i w największym stopniu narażone na wpływ tych mikroorganizmów z osadu i stanów zapalnych dziąseł..
Żucie – jeżeli pacjent stracił wszystkie swoje zęby, wtedy ich brak wpływa na proces nie tylko gorszego przygotowania pokarmu celem trawienia w jelitach, ale też idzie mniej sygnałów stymulujących do mózgu, mających wpływ na pamięć i harmonię współpracy różnych organów człowieka.
Czy bakterie i wirusy mają swe „ języki ”? Moim zdaniem – TAK ! Muszą je mieć, bo się między sobą ostrzegają/informują o nowych możliwościach rozwoju, lub grożącym im niebezpieczeństwie. A to, że my ich nie słyszymy, to już inna sprawa. Dowodem jest medycyna oparta na doświadczeniu.
Jan Zuchowski dr n med.