Zachwyceni sienkiewiczowską Trylogią utknęliśmy w XIX wieku i żyjemy w przekonaniu, że co złego to nie my. W rzeczy samej jesteśmy potomkami niewolniczych mas – zwróćcie uwagę, jak niewiele różni „slav” od „slave”. Jesteśmy z ludu i nasza tabaczkowa szlachta również.
Grzebiąc w książkach historycznych (raczej nie polskich) można odnaleźć, że wielki budowniczy i założyciel naszej państwowości Mieszko I, niekoniecznie Polakiem (Lachem, Sarmatą) był, a do pieniędzy doszedł na handlu niewolnikami. Otóż wyłapywał po wsiach i kniejach włościan i sprzedawał ich do Bagdadu, a jak się trochę dorobił, pobudował fortyfikacje w Gnieźnie. Wzbogacony nabrał pewności siebie i podjął starania byśmy państwem, Drodzy Rodacy, zostali! A zatem? A zatem Polakami, a z czasem obywatelami zostaliśmy, nie z powodu chrześcijaństwa nam dobrotliwie ofiarowanego, a dlatego że Mieszko do dutków doszedł!
Freudowskie ukąszenie albo przypadek, że akurat teraz przypomniałem sobie „Oresteę” Ajschylosa, kiedy Klitajmestra niecierpliwie czeka na Agamemnona wracającego z wojny trojańskiej, żeby go ukatrupić. Rzecz jest o szaleństwie, które może się skończyć ocaleniem albo zagładą. Ciepło, ciepło…
Mamy słowo, które w językach polskim litewskim i rosyjskim, znaczy to samo : jest nim „bałagan”. Coraz szerzej i głębiej rozlewający się ba-ła-gan, budzi gorzkie myśli. Jeśli możliwe jest to, co robi z Polską Jarosław Kaczyński, przy otwartej kurtynie i bez żadnych „ale”, a jego elektorat łyka wszystko jak leci bez śladu zawahań i strat, to…. Huston, mamy problem!
Jeżeli możliwa jest „Polska w ruinie”, manipulowanie katastrofą smoleńską, traktowanie Unii Europejskiej jak bogatą ciotkę, jeżeli możliwe bezproblemowe funkcjonowanie u szczytów władzy człowieka pokroju Antoniego Macierewicza, to… Huston, mamy problem! Można pomyśleć, że coś z nami nie jest w porządku.
Putin zdusił Rosję jak boa-dusiciel, ale robi to sprytnie, powoli, niepostrzeżenie, etapami, rozłożył wszystko na kilka kadencji. Kaczyńskiemu brak sprytu Putina i jego azjatyckiej cierpliwości w stopniowaniu zła. Putin to Machiavelli, a Kaczyński… kto? Trochę batiuszka Stalin.
W Polsce pod wezwaniem Jarosława Kaczyńskiego, należy się bać przemocy. W różnych, czasem wyszukanych i zakamuflowanych formach, ale przemocy. Nieregularna, chaotyczna, jakby nie mająca centrum, przemoc jednej partii politycznej. Przywracane przemocą monopole, pacyfikacja telewizji państwowej, pacyfikacja terenowej prasy, pacyfikacja sądów, województw, powiatów, służby dyplomatycznej, arcypacyfikacja.
Albert Einstein jakby przewidział, co za sto lat dziać się będzie nad Wisłą. Cytuję: Dożyliśmy takich czasów, w których ucisza się mądrych ludzi, żeby to co mówią, nie obrażało głupców.
Andrzej Szmilichowski