A´propos „palca w górę”

Komentarz a´propos „palca w górę”, czyli współczesnych hieroglifów.

W naszej młodości nie mieliśmy telefonów (mówię o swoim pokoleniu) chyba że ktoś był wyżej w „partii”, więc żeby pogadać szło się do kolegi/koleżanki, od niej z nią do następnej i tak wyglądała komunikacja w młodości. Potem były telefony – rozmowa jeden na jeden. Ale wciąż werbalny kontakt.

Potem weszły komórki. Minuta rozmowy była droga, więc długie rozmowy odbywały się przez klasyczny przewodowy telefon, wciąż werbalnie. Przyszedł czas na komórki też dla naszych dzieci, ale rozmowy wciąż były drogie, więc w abonamencie wrzucono 1000 smsów na (chyba) miesiąc. I w ten oto sposób wyrosło pokolenie piszących, a nie-rozmawiających.

Osobiście straciłem kilku znajomych, bo chcą pisać, a nie rozmawiać. Mam znajomych, którzy nic o sobie nie piszą, tylko wysyłają znalezione na sieci, filmiki, zdjęcia, dowcipy. Muszę się przyznać, że i ja załapałem się na to wysyłanie, ale skończyłem jakiś czas temu. Życzeń już nikt nie składa, tylko wysyła się linki na jakąś stronę z kwiatkami, muzyczka i takie tam. Więc uroczym szokiem dla mnie był utwór muzyczny skomponowany, zagrany i wysłany do mnie w ramach życzeń świątecznych.

A teraz przyszedł czas na Hieroglify. Czyli „palce w górę”.

Piszę ten tekst w sumie do Waldemara, który wysłał kwiatki, a ja mu na to moje kwiatki i Waldemar kolega ze szkoły podstawowej „opalcował” mi wszystkie moje kwiatki.

Piszę to do Waldemara, żeby mu wyjaśnić, że ja nie komunikuje się Hieroglifami i „palca” ode mnie nie dostanie, nawet jak za swoje kwiatki dostanie nagrodę na konkursie międzynarodowym.

Pisze to do Waldemara, ale chyba nie tylko – dotyczy to chyba CIEBIE też, skoro też dostałeś list do Waldemara.

Serdecznie pozdrawiam.

Kai Doz

Lämna ett svar