Poznawanie Moszkowicza

O pisarzu Michale Moszkowiczu (1941-2017) rozmawiają Światosława Kotowska i Tadeusz Nowakowski. Moszkowicz urodził się w Magnitogorsku, zmarł w Sztokholmie. W Szwecji mieszkał od 1969.

TN: Co jest dla Ciebie fascynującego w postaci Michała Moszkowicza?

SK: Myślę, że przede wszystkim jego szczerość, jego ironizacja, to że tak sugestywnie pisał o swojej rodzinie, o relacji ze swoimi rodzicami. Jego twórczością zachwyciła się profesor Marta Piwińska z Instytutu Badań Literackich PAN. Ja oczywiście wcześniej znałam jego twórczość, ale nie widziałam tych detali, na które zwróciła uwagę profesor Piwińska. Wcześniej nawet o tym nie myślałam. Był fascynującą osobą, w Polsce prowadził takie “cygańskie” życie w kręgu młodych, nieodkrytych jeszcze wtedy twórców, przesiadywał w warszawskiej “Telimenie”, później po emigracji do Szwecji, takie samo życie prowadził w Sztokholmie. Przesiadywał w kawiarniach, był wielkim obserwatorem ludzi. Pisał o swoim wchodzeniu w środowisko szwedzkie, dużo jest o tym w książce “Zamach”, którą uważam za jego najlepszą książkę.

TN: Zastanawia mnie, skąd u profesor Piwińskiej wiedza o Moszkowiczu? Przecież był w Polsce mało znany…

SK: Dokładnie nie wiem, ale wiem, że jest jego twórczością zachwycona. Ma do niego wielki szacunek, uważa go za fascynującą postać.

TN: Twórczość Moszkowicza jest częścią projektu Instytutu Badań Literackich, kto oprócz ciebie tym się zajmuje?

SK: Początkowo było nas więcej. Nadal prowadzi to profesor Piwińska, poza mną jest Katarzyna Buszkowska. Były jeszcze trzy osoby, ale z różnych względów zrezygnowały. Rezultatem naszej pracy ma być książka. Książka będzie także o Christianie Skrzyposzku.

TN: Moszkowicza często porównywano do innych pisarzy. Krytycy pisali, że coś jest w jego twórczości z Konwickiego, z Gombrowicza, z Bruno Schultza, z Ota Pavel… Według mnie był jednak przede wszystkim autentyczny…

Światosława Kotowska

SK: Też tak uważam. Fascynujące są te jego opisy ludzi i sytuacji. Tego nocnego Sztokholmu, w którym się poruszał. On był także bardzo “politycznie” zaangażowany, co widać z jego tekstów.

TN: Przygotowując materiał o Moszkowiczu, chodziłaś jego śladami w Sztokholmie?

SK: Tak. Moja część pracy polegała też na tym, że miałam opisać te wszystkie kawiarnie, w których on przesiadywał i gdzie szukał inspiracji do swojej twórczości. Nie wszystkie już dzisiaj są, nie ma starej “Claudii” przy Hötorget, i tej czeskiej knajpy z lat siedemdziesiątych. Ale nadal jest Grå Munken na Starym Mieście, jest George, jest Gilda. To, co jeszcze jest ciekawe w Moszkowiczu, to jego fascynacja kobietami.

TN: A kobiety były zafascynowane nim… Taki niepozorny, ale miał w sobie coś.

SK: Był bardzo lubiany. Ja go spotykałam, gdy pracowałam w Bibliotece Noblowskiej, gdzie przychodził i wypożyczał książki. Profesor Piwińska prosiła mnie, bym w mojej pracy przygotowała spis książek, które Moszkowicz wypożyczał, ale w Szwecji nie wolno takich informacji zbierać i podawać.

TN: W jakich okolicznościach poznałaś Michała?

SK: Mój ojciec pracował w wydawnictwie Bonniers, więc słyszałam o Michale dość wcześnie. Mój ojciec znał go dobrze, ale zawsze mówił, że nie rozumie o czym on pisze. Ja przeczytałam “Paradyz” i też nie zrozumiałam. Więc początkowo postać Moszkowicza była dla mnie nieco tajemnicza. Ale zaczął się pojawiać w Bibliotece Noblowskiej i wtedy rozmawialiśmy o literaturze. On był zachwycony Pilchem, którego ja też nie bardzo rozumiałam, bo wydawało mi się, że ciągle tylko pisze o pijaństwie. Michał spojrzał wtedy na mnie nieco dziwnie. Później spotykałam go na wieczorach literackich, gdy były promocje jego książek, między innymi w Instytucie Polskim. Pamiętam taki wzruszający moment, gdy otrzymywał na nowo paszport polski. Miał wtedy łzy w oczach. Ale to była wciąż niezbyt bliska znajomość. Teraz wciąż coś nowego w nim odkrywam. My, w naszej grupie, często zadajmy sobie różne pytania, by lepiej go zrozumieć i poznać. Na przykład zastanawialiśmy się, dlaczego on nigdy nie nauczył się języka szwedzkiego?

TN: Myślę, że to zarówno z powodu tego, że nie miał zdolności do nauki języków, a przede wszystkim wsiąkł tutaj w Szwecji w polskie środowisko. Ponieważ nigdy w zasadzie nie pracował, poza jakimiś krótkimi epizodami, to mu ten szwedzki nie był potrzebny.

SK: Też zastanawialiśmy się, jak zatem sobie dawał radę w społeczeństwie szwedzkim? Czy kiedykolwiek rozważał pomysł powrotu do Polski?

TN: Nie, nie dawał sobie rady. Ale on nigdy w życiu nie był całkowicie samodzielny. Zawsze jednak znajdowali się w jego otoczeniu ludzie, którzy mu pomagali. Zarówno rodzina, jak i znajomi. Jeżeli chodzi o powrót do Polski, to było to tylko widoczne w jego literaturze, ale myślę, że nigdy poważnie o tym nie myślał. Był w Polsce, już po zmianach politycznych, ale każdy wyjazd był dla niego traumą.

Światosława Kotowska. Ur. w Szczecinie w 1948 r. Od 1955-1963 mieszkała w Warszawie i tam chodziła 8 lat do szkoły im. Bolesława Prusa na Saskiej Kępie. Wyjechała do Szwecji w 1963 r. Studia na Uniwersytecie Sztokholmskim. Egzamin magisterski, wydział slawistyki. Egzamin magisterski z bibliotekoznawstwa w Borås. Pracowała w Bibliotece Noblowskiej przy Akademii Szwedzkiej 1997-2015 jako bibliotekarka, tłumacz i w projektach. Obecnie pracuje jako tłumaczka w Sztokholmie i nauczycielka języka ojczystego. Pisze pracę naukową zaocznie przy Instytucie Badań Literackich w Warszawie w dziedzinie literatury.

 

 

Lämna ett svar