To nie będzie recenzja, albo może nie tylko recenzja. Znałem Jacka kiedyś dawno, studiowaliśmy przez dwa lata historię na Uniwersytecie Warszawskim na tym samym roku (Karol Modzelewski – rok niżej), potem, z przerwami, spotykałem go od przypadku do przypadku.
Gdy na przełomie lat 1964/1965 wybuchła afera “Listu otwartego do partii” już mnie w Polsce nie było i odtąd śledziłem z daleka perypetie rosnącej opozycji, kolejne odsiadki jej przywódców, powstanie KOR-u, Solidarności, stan wojenny. Pod jego koniec raz jeszcze zdarzyło mi się spotkać Jacka w warszawskim mieszkaniu Disy Håstad, korespondentki Dagens Nyheter, z okazji Lucii, a raczej rocznicy wprowadzenia “wojny”, co już gdzieś opisałem.
Jacek był dla mnie zawsze wzorem działacza w całości poświęcającego się sprawie, dobrego kumpla, brata-łaty, w dodatku moralnie nienagannego. Wzorem także z racji pewnego odcienia wyrzutu sumienia – sam bowiem, sparzony doświadczeniami z okresu stalinowskiego, nie angażowałem się w jakąkolwiek opozycję. Nawet Klub Krzywego Koła znany mi był tylko ze słyszenia.
W tym obrazie stopniowo pojawiały się niewielkie rysy. W dekadzie lat 2010. zaczęły ukazywać się coraz liczniejsze pozycje książkowe, w całości lub części, poświęcone postaci Jacka Kuronia (i Karola Modzelewskiego). Kilka książek wydał Andrzej Friszke. Nie były to jednak biografie, lecz monografie ruchu – buntowników, komandosów, dla których wyżej wymienieni przywódcy byli tylko primus inter pares. Ruchu wiodącego do KOR-u, Solidarności, Polski niepodległej i demokratycznej. Obok nich powstawały książki napisane o/i przez Kuronia: “Gajka i Jacek” Katarzyny Skrzydłowskiej-Kalukin oraz – wśród szeregu innych – oryginalnie zmontowany wybór pism Kuronia zatytułowany “Taki upór”, wydany przez Ośrodek Karta. Obie w roku 2011.
Siedem lat później ukazuje się najobszerniejszy tom o Jacku, pióra dwóch znanych dziennikarek z “Gazety Wyborczej”, wsparty świadectwami ponad 200 ludzi którzy go znali, opierający się też w dużym stopniu na autobiograficznych wspomnieniach Kuronia.
Na pozór ma ta publikacja ambicje dzieła kanonicznego w zakresie swego przedmiotu. Jest też zaopatrzona w indeks osób, osobny spis ludzi, których wypowiedzi wykorzystano, oraz – być może – pełny wykaz źródeł i bibliografię. I właśnie ta dokumentacja nie jest bez wad. Indeks ma pewne dostrzegalne luki: wiele spośród osób wymienionych jednorazowo się w nim nie znalazło. W podmiotowej bibliografii książek i artykułów Kuronia znajdujemy tych luk jeszcze więcej. Przykładowo brak w niej w.w. tomu “Taki upór” (zresztą zawierającego pełny zestaw wszystkich publikacji Kuronia, druków zwartych i rozproszonych po czasopismach, o wiele obszerniejszy od takiegoż w książce “Jacek”). Publikacja Skrzydłowskiej-Kalukin zaistniała w bibliografii pod literą K zamiast S, nie była przywoływana w tekście ani razu, a zawarte w niej częściowo krytyczne poglądy o Jacku Kuroniu, dotyczące jego małżeńskiego współżycia, świecą tu nieobecnością, a na pewno są stonowane, co przesuwa książkę o Jacku nieco bliżej hagiografii.
Nie przeczę, że ogromna większość faktów z życia Jacka ma istotnie wymiar pozytywny i doszukiwanie się wad jest może małostkowe. Książka nie pomija zresztą relacji o wypadku zatonięcia kilkorga dzieci w Wiśle, kontrowersyjnej roli Jacka z stosunkach między Walterowcami, a tradycyjnym harcerstwem, niefrasobliwości, czy nawet braku odpowiedzialności Jacka, w stosunku do pieniędzy.
Wczesne zaangażowanie Jacka w syndrom lewicy i zarazem jego długo trwająca tolerancja wobec obecności postkomunistów w polskim życiu politycznym po roku 1989 – to fakty. Ale zabrakło mi w książce określenia ewentualnego stosunku Jacka do kontrowersyjnych wypowiedzi Adama Michnika, poszukującego, jak się zdaje, punktów zbieżnych z ludźmi prześladującymi go w stanie wojennym, którzy nagle stali się bardziej godnymi zaufania kandydatami na sojuszników, niż gwałtownie rosnąca prawica (i centrum), wywodzące się być może z tradycji endecji, lub gorzej: ONR-u.
Co oczywiście nie zmienia, że facit życia i działalności Jacka Kuronia, jakie były i jak zostały w książce przedstawione, to portret wybitnego działacza politycznego, jednego z najbardziej ofiarnych i zasłużonych w dziele budowania społeczeństwa obywatelskiego. Miejmy tylko nadzieję, że ten dorobek – jego i mu podobnych – nie zostanie w dzisiejszej Polsce zaprzepaszczony.
Aleksander Kwiatkowski