ZYGMUNT BARCZYK: Żyć nie umierać. W Monte Carlo

Miasto wspaniałego wczoraj, pysznego dzisiaj jak i świetlanie zapowiadającego się jutra. Po prostu: Monte Carlo. Miasto to pod każdą szerokością geograficzną kojarzone jest z klawym życiem, które prowadzi tam nie tylko cysorz, jak w dawnej piosence, ale i dość spora grupa szczęściarzy. Monte Carlo (czyli Księstwo Monako, ale nie bądźmy aż tak pieczołowici w ustalaniu faktów) jest dowodem na to, że lepiej być zdrowym, młodym i bogatym, niż starym, chorym i biednym.

W mieście ruletki, wspaniałych rautów, ulicznych wyścigów Formuły 1, prestiżowych turniejów tenisowych, nawet „stary” nadal jest „młodym” (jeśli liczyć wiekiem aktualnych partnerek/partnerów), zdrowym (a przynajmniej długowiecznym), i bajecznie bogatym (jako że od pewnej acz dużej sumy, w zgodzie ze starym powiedzeniem: pieniądz myśli za człowieka).

Oto Monte Carlo – miasto będące symbolem klasy, stylu i luksusu, metafora oazy playboyów. Miejsce gdzie pędzi się dolce vita w scenerii pełnej pięknych ludzi i kunsztownych dekoracji i kreacji, gdzie kolejne dni upływają na rozrywkach i przygodach, a wszystko to dzieje się w świecie intensywnych kolorów, bajecznych smaków, rozkosznych  zapachów, zniewalających urodą widoków…

Nie? Niemożliwe? Chyba jednak tak, możliwe.

A teraz miseczka danych:

Ze względu na stworzony tam tzw. raj podatkowy w Monako żyją ludzie sławni i bogaci, przybyli ze wszystkich stron świata. Owszem, sporo tu Rosjan i to od dawna. Najpierw upodobała sobie tę idyllę nad Morzem Śródziemnym stara arystokracja, dziś pysznią się tym adresem rosyjscy nuworysze. W Monako notujemy największą liczbę milionerów na kilometr kwadratowy: 2000 milionerów i 50 miliarderów, w państwie liczącym nieco ponad 30 tysięcy mieszkańców, na terytorium o powierzchni 2 kilometrów kwadratowych. Przepisy podatkowe powodują, że Księstwo przyciąga najbogatszych – aktorów, artystów, najsławniejszych sportowców, bogatych biznesmenów, międzynarodowe korporacje i banki.

A teraz to najsmaczniejsze, co można wyjąć z miseczki danych. Przykład Monte Carlo wskazuje dobitnie, że kto żyje najdostatniej – żyje najdłużej. To tam, a nie na Kaukazie, czy w trudno dostępnych rejonach Chin, ludzie żyją najdłużej na świecie. Według danych za 2015 rok, kobiety żyją w Księstwie średnio 93,58 lat, mężczyźni 85,63 (średnia dla obu płci to 89,52 lat). Dla porównania, mieszkańcy Czadu żyją średnio 40 lat krócej, Polski 12 lat, a pobliskiej Francji nieco ponad 7,5 roku krócej.

Klawe życie, jest gwarancją długiego życia.

Na szczęśliwych, bo bogatych, ma kto pracować. Na terenie Księstwa zatrudnionych jest blisko 51 tysięcy ludzi, czyli więcej niż wynosi jego cała populacja (37 tys. mieszkańców). W sektorze prywatnym, ponad 3/4 zatrudnionych dojeżdża z terytorium Francji.

Księstwo Monako zostanie niebawem powiększone terytorialnie, i to przy użyciu jednostki pływającej, budowanej już w stoczni w Gdyni. Pierwszy etap realizacji projektu oznacza poszerzenie Księstwa o 6 hektarów. Całkowita wartość morskiej części projektu (budowy infrastruktury morskiej), to około 1 mld euro. Całość ma być ukończona w 2025 roku. Zakłada budowę “ekologicznej dzielnicy”, na którą składać się będą głównie budynki mieszkalne (ok. 60 tys. m kw.), budowle użyteczności publicznej, rozbudowane Grimaldi Forum, publiczny parking, marina z nabrzeżami dla pieszych, park, promenada nadmorska i zacieniona aleja z roślinnością, przebiegająca wzdłuż Ogrodu Japońskiego. Księstwo Monako idzie z duchem czasu i chce być „ekologicznie poprawne”. Jego rozwój ma być przyjazny klimatowi, ziemi i niebywale zrównoważony.

W jednym z przewodników wyczytałem:

“Do Monte Carlo, w pobliże kasyna, dojeżdża z Nicei autobus nr 100. Podróż kosztuje 1,5 euro i trwa niecałą godzinę. Wysiada się na przystanku Casino Monte Carlo przy Boulevard des Moulins (zaraz obok jest informacja turystyczna). W 20 minut można do Monako dotrzeć pociągiem, ale to większy wydatek. Niestety w Monte Carlo nie ma zbyt wielu miejsc z szybkim jedzeniem i tanich sklepów spożywczych. Warto zabrać ze sobą przynajmniej wodę. Na zwiedzanie Monte Carlo trzeba przeznaczyć minimum 2-3 godziny. Kończąc wycieczkę na plaży można wrócić do centrum autobusem lub piechotą wybierając inną trasę. To pozwoli jeszcze bardziej zagłębić się w tym wyjątkowym miejscu.”

Zagłębić się w tym „wyjątkowym miejscu”! Zwłaszcza z „własną wodą” i przemykając autobusem linii 100, będąc tam 2-3 godziny… Można oczywiście, odfajkować miasto turystycznie, nadal nic o nim nie wiedząc. Można nawet wejść do kasyna, udać się na przechadzkę omiatając spojrzeniem zatokę i port ze słynnego tarasu widokowego, czy też wchodząc na chwilę do ogrodu Boulingrins. Można przejść się Promenadą Mistrzów, gdzie zamiast dłoni sławnych gwiazd, odciśnięto stopy najlepszych piłkarzy na świecie (są wśród nich odciski stóp Zidane, Ronaldo, Del Piero, Maradony i Zbigniewa Bońka). Trudniej już będzie w Forum Grimaldi, jeśli zapragnie się zobaczyć słynną salę widowiskową, której scenę zbudowano pod poziomem morza. Można jeszcze skoczyć kawałek dalej, na plażę Larvotto z importowanym piaskiem, zachwycić się pięknym stadionem, na którym swe mecze rozgrywa AS Monaco. I kto wie, może i wejść do słynnego nocnego klubu – Le Jimmy’z. Liznąć można tego i tamtego. Wyłącznie od zewnątrz, nawet jeśli wejdzie się do środka. Wszystko i tak będzie za grubą szybą, której nawet nie dostrzeżemy. Trzeba być pieszczochem losu, śpiącym na grubych pieniądzach, by mieć okazję napawać się „miastem wyjątkowym” i przy tym należycie się w nie „wgłębić”.

Dla wybrańców losu, jutro tego miasta i Księstwa rysuje się znakomicie. Monte Carlo nie przestanie być miastem pieszczochów losu, symbolem nieustającej szczęśliwości. Teraz jako ekologicznie poprawne, zrównoważone szczęście dla wszystkich… wybranych.

Zygmunt Barczyk

 

Lämna ett svar