Słaba frekwencja, dziwne wyniki wyborów, ale w Szwecji prawie podobnie jak w Polsce: zwycięża Rafał Trzaskowski. Z nieco lepszym wynikiem, prawie 39% głosów.
Na drugim miejscu Sławomir Mentzen (15,94%), na czwartym Karol Nawrocki (14,57%), a na czwartym Grzegorz Braun (9,77%)… to by oznaczało, że skrajna prawica ma poparcie niemal 26% wyborców polskich w Szwecji. To katastrofa! Jeśli dodać do tego wyniku głosy Nawrockiego, Stanowskiego i Jakubiaka, to niemal 42% Polaków w Szwecji (teoretycznie) popiera kandydaturę prezydenta kojarzącego się z polską prawicą.
W wyborach w Szwecji nie zachwyciła frekwencja – mimo iż rekordowo utworzono tutaj 10 obwodów wyborczych, w tym trzy w zupełnie nowych miejscach na terenie Szwecji, uprawnionych do głosowania było tylko 12.336 osób, a głosy oddało 10.955 osób. To oznacza, że niemal 12% – mimo iż zapisało się na listy wyborcze – nie poszło do lokalu wyborczego. Mam podejrzenia, że głównie to wyborcy, w jakiś sposób, sprzyjający Rafałowi Trzaskowskiemu.
Miejmy nadzieję, że w drugiej turze wyborów (1 czerwca) będzie lepiej. W Szwecji Trzaskowski może liczyć na zwycięstwo (ok. 60%), ale, niestety, jego szanse na zwycięstwo w Polsce są małe. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę, że blok sprzyjający Nawrockiemu już po pierwszej turze ma 52% głosów.
Najbardziej zaskakuje dobry wynik polskiego antysemity, niezrównoważonego Grzegorza Brauna, którego popiera w Szwecji co dziesiąty Polak. Okazuje się, że te jego antyliberalne, wrogie Żydom, Niemcom, Unii Europejskiej i Ukraińcom poglądy, są bliskie tak wielu Polakom. Jak pisał w książce „W drodze do Itaki” Artur Leczycki (mieszkający w Malmö):
Emigracyjny ”homo polonicus” biega do kościoła, chociaż nie bardzo wie po co, jest patriotą, choć uciekł z kraju i wstydzi się swego pochodzenia, na świątecznym stole musi mieć barszcz czerwony z uszkami i bigos (…).
STREFA.SE