ANDRZEJ SZMILICHOWSKI: Czy można tęsknić za księżycem?

Oczywiście, jak na razie tęsknota dozwolona jest, niema ustawy ograniczającej, księżyc może być obiektem marzeń. Mamy do dyspozycji niewymierzalny kosmos myśli, ale wiążemy je raczej z ziemią i ludźmi. Te, które sięgają dalej, większość ludzi uważa najczęściej za rodzaj fantasmagorii.

Ziemia gościnną jest planetą dla wszystkich, ale są tacy i jest ich wielu, którzy błąkają się po niej jak nocne cienie, nie znajdując specjalnego sensu ani celu w swoim istnieniu. Jesteśmy, rodzaj ludzki jest, bohaterami niedopisanej książki. Postaciami samopiszącego się dzieła o trędowatych, niewiele rozumiejących, zrywających się nagle do biegu i gnających przed siebie bytach, uwięzionych w niezrozumiałym dla reszty kosmosu fenomenie, który nazwaliśmy czasem.

Państwo? Co mają począć mieszkańcy planety z epizodem, który sami nazwali państwem, kiedy najważniejsze ciągle jeszcze, pomimo szumnych zapowiedzi, się nie stało? Od z górą dwóch tysięcy lat ludzie czekają nadaremnie na cud przemienienia z niezdarnej i niepełnej istoty, w anioła. Sto pokoleń, jak długo można czekać?

Kiedy mędrzec umiera, jego dusza przydaje blasku gwiazdom, pisał poeta. Biedny samooszukujący się liryk! Świat nie jest dobry, świat jest pogrążonym w wiecznym mroku, dźwigającym niezrozumiały przez nikogo z żyjących wieczny ciężar grzechu i winy, ciałem kosmicznym.

Kto wziął na swoje sumienie, moje urodzenie w grzechu? Kto zapoczątkował to wszystko? Kto jest katmanem i kto dystrybuuje godnością? Kto stworzył czas, trwanie, sumienie, grzech, poczucie winy?  Dzieci cierpią, bo ich rodzice zostali źle dobrani, bo ich rodzice zostali źle dobrani, bo ich rodzice…

Dotychczas, a jestem w końcowych latach życia, nigdy jeszcze nie zostałem potraktowany poważnie. Nikt mi nie wyjaśnił powodów nałożonej kary, ani za co jestem karany, ani najistotniejszego – Kto mnie karze? I z tą świadomością zapewne, tak jak skądeś się wziąłem, tak dokądś odejdę. Dlaczego, gdy pytam, napotykam milczenie? Dlaczego nie jestem traktowany poważnie?

Wierzę w Boga. Wierzyłbym w religię gdyby mi nie przeszkadzano, ale jej nie pomniejszam. Wierzę w Boga i Syna, ale przeczuwam, że miał więcej Synów. Na tym być może polega mój błąd, w każdym razie zbieram tego konsekwencje, że nie potrafię wierzyć bezkrytycznie. Niebezpiecznie puszczać myśli zupełnie wolno, człowiek jest na to zbyt słaby i niedojrzały, to mówię z własnego doświadczenia. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Wierzę, niezachwianie i głęboko, w nieprzemijającą wartość myśli. I że należy być otwarty na złożoność świata, a szczególnie zaświatów. W gruncie rzeczy można odrzucić wszystko, dosłownie wszystko, ale myśli odrzucić nie sposób. A więc na koniec myśl: To, co się dziś wokół człowieka, i w nim, odbywa, nie jest końcem świata, ale zbliża się koniec pewnego świata.

Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar