Relacja: ja-życie, strikte w odniesieniu do siebie samego, jest trudnym ale i ciekawym zajęciem, wkraczającym nieuchronnie na grząskie tereny psychologii. Ci z którymi przebywamy w życiu, mogliby zapewne powiedzieć sporo interesujących rzeczy, ale nie sądzę, żeby ktoś zadał sobie specjalnie trud. Najłatwiej podciągnąć każdego i każdą pod jedną sztancę, na przykład:
Aktorzy – grają na scenie i w życiu
Pisarze – inteligentni ale niekoniecznie mądrzy
Pianiści koncertowi – wrażliwi i delikatni
Śpiewacy – złote gardła i puste głowy
Tancerze – giętkie ciała i mentalność magla
/Żart, jeszcze przedwojenny: On głupi jest jak tenor! To z baletmistrzem nie rozmawiałeś!/
Poeci, redaktorzy, eseiści – alkoholicy bez względu na talent
Rzemieślnicy – jak wyżej, bez względu na nic
Urzędnicy – bufonowaci i nudni
Politycy – przed pożarem i powodzią uchroń nas panie
Ocena co mądre a co głupie, co brzydkie a co piękne, idzie nam jak po maśle, ale o sobie wiemy najmniej. Czy wiemy na przykład – Co to jest piękno? Przeczytałem wiele definicji, niejedna znakomitość wypowiadała się na temat piękna i prawie wszystkie raczej do bani:
Arystoteles – Piękno jest w wielkości i ładzie
Platon – Zachowanie miary i proporcji jest zawsze pięknem
Ghiberti – Jedynie proporcjonalność stanowi o pięknie
Alberti – Piękno jest jakąś zgodnością i wzajemnym zgraniem części
Poussin – Materia, w której jest ład, miara i forma
Tomasz z Akwinu – Czego samo postrzeżenie się podoba
Pitagoras – Wszystko jest piękne dzięki liczbie
Mówiłem, do bani. Ale jeżeli już musiałbym wybierać, to najlepszy Tomasz z Akwinu a najgorszy Pitagoras.
Kiedy to się stało? Kiedy zamieniono rzeczywiste zdobywanie wiedzy na coraz szybsze osiąganie tytułów i posad? Dlaczego nikt nie doceniał wcześniej szlachetnych wysiłków podniesienia wyżej cennego i pożytecznego pragnienia posprzątania Ziemi, a zatem tego, co dziś stało się pilną koniecznością? Czterdziestoparoletnie bałwochwalstwo ideologii niczego nas nie nauczyło. Gorzej niż nie nauczyło, właśnie obchodzimy ośmioletnią fascynację domorosłą ideologią, połączoną z brakiem szacunku dla pojedynczego człowieka.
Nie lubimy półcieni, wątpliwości, pytań bez jasnej odpowiedzi. Lubimy tych, co myślą jak my, dokładnie tak samo. Niuanse są dla rachitycznych inteligentów, bez pojęcia o prawdziwym życiu, oraz nie wierzących w moc częstochowskiej panienki w redemptorskiej sukience.
W Kraju kampania wyborcza i krwawa walka na cepy. Uprasza się o spokojne schodzenie do schronów! Przecież tak nie było zawsze? Obyś żył w ciekawych czasach.
Andrzej Szmilichowski