Konflikt między Izraelem a Palestyną – bardziej niż inne międzynarodowe konflikty – pokazuje polaryzację poglądów politycznych. Zwłaszcza wśród Polaków. Bo i ostatni atak Hamasu na Izrael i odpowiedź na ten ataka ze strony Tel Avivu, pokazuje jak niewiele trzeba, by sytuacja wymknęła się spod kontroli, a ofiarami polityki padli niewinni ludzie. Jak w tym żywiole emocji znaleźć mądrą refleksję? Poeta, malarz, Krzysztof Bloch (niegdyś mieszkający w Sztokholmie) tak pisze na Facebooku:
Z okazji tymczasowego wstrzymania ognia. Pomiędzy zachwytami nad skutecznością “Kopuły” a potępieniem odwetowych ataków. Pomiędzy humanitarnym poparciem dla ludobójczych strategii, liczeniem wystrzelonych-zestrzelonych rakiet, ofiar z bojowników i wśród cywilnej ludności. Pomiędzy międzynarodową solidarnością i międzynarodowym potępieniem obu stron. Pomiędzy – zieje nienawiść i nas wszystkich, wobec niej niewolnicza bezradność. Żydzi-Arabowie to my-ludzkość. Czas spojrzeć na ten konflikt jak na kataklizm, naturalną katastrofę człowieczeństwa, nieuchronną jak tektoniczna aktywność ziemskiej skorupy, regularną jak kataklizmy huraganów. Przyznajmy – taka dewastacja nas przerasta. Nasze światowe organizacje, globalne korporacje, fundamentalne Prawa Człowieka, Demokracja; nasze święte księgi, Dekalogi, Korany i Biblie – nie działają. Działa i zwycięża nienawiść. Plemienna, etniczna, rasowa, płciowa, religijna, ideologiczna, czy ta zwykła “bezinteresowna”, to bez znaczenia. Każde jej oblicze jest natychmiast powielane i rzucane nam w twarz w gigabajtach, online, na Facebooku, wszędzie, każdemu. Kilka tysięcy lat filozoficznego namysłu, duchowego miłosierdzia i oświecenia, cywilizacji, naukowych odkryć i wzniosłych idei kolejnych rewolucji; całe piękno świata, potęga kosmosu przegrywa w nas i razem z nami. Triumfuje niewolnik, właściwy pan tego świata.
Aż jedna trzecia Polaków nie chce się zaszczepić. Głównie ludzie z małych miast i wsi, wschodnia Polska. Rów dzielący Polskę na zachód i wschód jest głęboki. Wywodzące się z historii różnice między dwoma „plemionami” Polaków są wzmacniane przez całkiem współczesne konflikty polityczne i ideowe – pisał ktoś niedawno. Dzisiaj widać to także w stosunku do szczepień. Tak pisze Dariusz Wiśniewski na Facebooku:
Nie ma takiego absurdu, w który nie można uwierzyć. Według ostatnich sondaży, co trzeci Polak nie chce się zaszczepić. Jak to wytłumaczyć bez cofania się do ciemnych wieków i okresu barbarzyństwa? Teorie antyszczepionkowego betonu w jakiejś części mają korzenie w potrzebie spirytualnej. Dla wielu ludzi to substytut religii. A religia, zwłaszcza chrześcijaństwo, przeżywa dzisiaj wielki kryzys. Ludzie odchodzą od Kościoła, zawiedzeni, nieraz oburzeni. Tymczasem teorie konspiracyjne są pojemne i można w nich znaleźć wszystko: źródło strachu, poczucie krzywdy, bezsilność oraz magię świata rządzonego przez omnipotentne siły. Podobne zjawisko widzieliśmy po katastrofie smoleńskiej. Powstała wtedy sekta, której członkowie wierzyli w krańcowe absurdy i rozpowszechniali je jak dobrą nowinę. W niekończących się procesjach nieśli relikwię własnej krzywdy. I próbowali nawracać innych. Bo wiara w absurd przeradza się w konieczność misjonarstwa. Rocznice katastrofy przypominały msze święte i widać było, że zwykli ludzie garną się do tej wiary, chcąc przeżyć coś wspólnotowo. Katastrofa stworzyła taką możliwość. Sekta miała też swoich świętych i martyrów. Oraz unikalny rytuał. Ale – jest jeszcze coś innego. Teorie te, smoleńskie i pandemiczne, mają jedną cechę wspólną. Przedmiotem wiary jest zawsze absurd. Gdyż absurd, którego nie można obalić metodą naukową, potęguje wiarę. I scala wspólnotę. A więc jest cholernie atrakcyjny. Dzisiaj już wiemy, że nie ma takiego absurdu, w który nie można uwierzyć.
Nie trzeba mieszkać na tak zwanej Ścianie Wschodniej, by wierzyć w teorie spiskowe. Na Facebookowych stronach Polonii szwedzkiej można znaleźć sporo przykładów. Jak chociażby i taki wpis:
Depopulacja ludzkości o jakieś 90%, w czym koktajl big pharmy zwany „szczepionką” odegra kluczową rolę. Wprawdzie już teraz wiadome jest, iż ów koktajl wywołuje masowo powikłania zwane „poszczepiennymi” i że rośnie liczba śmiertelnych ofiar tego koktajlu. Prawdziwej liczby zgonów nie znamy, gdyż dane te są ukrywane, a zgony „poszczepienne” zwalane są na „choroby towarzyszące”. Niemniej o wiele bardziej katastrofalne będą skutki długofalowe, a które pojawią się dopiero po wielu miesiącach a nawet latach. Czy można wierzyć tym, którzy od dawna gadają o konieczności zmniejszenia liczby mieszkańców Ziemi, że nagle teraz tak troszczą się o nasze zdrowie i życie? Ważnym elementem depopulacji będzie też niedożywienie i głód spowodowane drożyzną, która powoli nadciąga, oraz załamaniem gospodarki wywołanym lockdownami. Duże znaczenie depopulacyjne odegra też szkodliwa, preparowana chemicznie śmieciowa tzw. „żywność”. W sumie stwierdzić należy, że depopulacja idzie obecnie pełną parą, ale jej skutki będą widoczne dopiero za kilka, kilkanaście lat. Niestety ogromna większość z nas tego nie doczeka – jeśli tych psychopatycznych zbrodniarzy nie powstrzymamy.
Skomentować to można cytatem z rymowanki Wiktora Gomulickiego:
Od poczęcia, od kołyski,
My, Polacy, knujem spiski. (…)
Spiskujących krąg olbrzymi
Splótł się nawet z umarłymi.
Nie jest tak, że wśród publicystów twardymi przeciwnikami szczepień są tylko zwolennicy skrajnej prawicy. Oto wpis Witolda Gadomskiego znanego z prawicowych poglądów:
Antyszczepionkowy beton twardnieje. Jest oczywiście grupa, która rozgląda się, obserwuje i pewnie wkrótce się zaszczepi. Bo będą chcieli pójść na koncert, polecieć na wakacje, na mecz, dzieci będą się pytać. Zaszczepią się. Ale beton to zupełnie coś innego. Nigdy przenigdy. Beton to zjawisko historyczne, pojawiające się zawsze przy wirażach, w które kiedyś wchodził świat. Transfuzja krwi, pierwsze komputery, penicylina, inne szczepionki, dawniej zaćmienie słońca. Reakcja była zawsze taka sama. Podejrzliwość, strach i konspiracyjne teorie. Zawsze. Nagle wykształceni, oczytani ludzie, ulegają strachowi i rezygnują z racjonalnego myślenia. I rezygnują w ogóle. I nie chcą już nawet rozmawiać. Kurczą się, pokornieją, zgadzają się na swój los. Okazuje się, że cywilizacja, nauka i kultura, tworzą kruchą warstewkę. A pod nią – małe, trzęsące się zwierzę, które w obliczu niewiadomego reaguje albo ucieczką, albo paraliżem. Rezygnacja zamiast walki.
Od lat gości w prawicowych mediach PiS-owskich i ultrakatolickich, określana tytułem „księżnej“, niejaka Ingrid Detter, księżna de Frankopan-Subic-Zrinski, szwedzka profesor prawa. Od kilku dni widnieje na pierwszym honorowym miejscu spisu wykładowców nowo ustanowionego Collegium Intermarium, które ma zostać uroczyście otwarte 28 maja przez samego wicepremiera Piotra Glińskiego – czytamy w Gazecie Wyborczej.
– Na tle innych nowo powołanych zagranicznych wykładowców tej uczelni postać byłej profesor szacownego uniwersytetu sztokholmskiego, niegdyś podobno doradzającej Janowi Pawłowi II, musi budzić automatycznie spore zainteresowanie. Jej egzotyczny tytuł, a także jej bardzo scenograficzne kapelusze, mają niewątpliwie przydać blasku integrystyczno-ultrakatolickiej inicjatywie szefa Ordo Iuris Jerzego Kwaśniewskiego. /…/ Mąż pani Detter, chorwacki emigrant mieszkający w Wielkiej Brytanii Louis Doimi-Lupis w roku 1990 przeprowadził urzędowo (w Anglii nie ma pod tym względem ograniczeń) zmianę nazwiska na „Frankopan-Subic-Zrinski“. Ród Frankopanów władał dużymi obszarami Chorwacji w wiekach średnich, niekiedy pospołu z rodem Subiców i ze skoligaconym z nimi chorwacko-węgierskim magnackim rodem Zrinskich. Frankopanowie – którzy jednak, co szczególnie istotne, nigdy nie nosili tytułu książęcego – wymarli w 1671, Zrinscy na początku XVIII wieku, Subicowie pod koniec XVI wieku. Po zmianie nazwiska rzutki Louis nadał sobie i swojej żonie Ingrid tytuł książęcy.
Chętnych na tytuły szlacheckie nie brakuje. Niedawno w serwisie Groupon pojawiła się nietypowa promocja – za 100 zł taniej można kupić… tytuł szlachecki. Jest to dodatek do zakupu małego kawałka ziemi na terenie szkockiego Glen Coe…
STREFA.SE