VAL 2022. Przegrać i zwyciężyć

Sytuacja jest absurdalna. Partie, które zdobyły najwięcej głosów we wrześniowych wyborach i uzyskały lepszy wynik niż cztery lata temu, nie będę rządzić. ”Krajobraz po bitwie” jest specyficzny i pokazuje jak bardzo podzielone jest społeczeństwo szwedzkie w swoim spojrzeniu na politykę.

Zadecydowało zaledwie kilkadziesiąt tysięcy głosów przy całkiem niezłej frekwencji wyborczej, chociaż była ona nieco niższa (84,21%), niż bywa zazwyczaj. Ten frekwencyjny fenomen w Szwecji ma swoje uzasadnienie w poczuciu odpowiedzialności obywatelskiej, jak i wyborczemu systemowi, który umożliwia głosowanie przez niemal trzy tygodnie przed dniem wyborów.

Zwyciężył blok partii opozycyjnych, ale tylko dzięki zdobyciu 73 mandatów w parlamencie przez radykalną, nacjonalistyczną partię Szwedzkich Demokratów. Z wynikiem 20,54% ugrupowanie stało się drugą siłą w szwedzkim parlamencie, wyprzedzając Partię Moderatów. Moderaci i pozostałe partie bloku odnotowały spadki poparcia, ale mimo porażki prawdopodobnie (w chwili pisania komentarza, dopiero prowadzono rozmowy w celu sformowania rządu) będą rządziły. Premierem zostanie Ulf Kristersson.

Najwięcej głosów zdobyli socjaldemokraci (30,33%), ale słabe wyniki koalicjantów (Miljöpartiet, Vänster i Centrum) uniemożliwiają im rządzenie. Sytuacja polityczna skomplikowała się, bo w zasadzie jedynym zwycięzcą tych wyborów są Szwedzcy Demokraci (Sd), gdyż to oni dyktować będą, jak ułoży się teraz szwedzka polityka. To oczywiście budzi niepokój. Z wyniku wyborczego mogą cieszyć się także Zieloni i Liberałowie, bo jeszcze niedawno sondaże przedwyborcze nie dawały im szans na przekroczenie progu wyborczego. Mimo słabych wyników znaleźli się jednak w parlamencie.

Przegranych w tych wyborach jest wielu: socjaldemokraci, bo utracili możliwość rządzenia; chrześcijańscy demokraci, bo uzyskali wynik gorszy niż 4 lata temu, lewica – podobnie, a przede wszystkim wspierająca w ciągu ostatnich lat rząd socjaldemokratów Partia Centrum z Anni Lööf na czele. Są co najmniej dwie przyczyn porażki Centrum: przede wszystkim partia, która kiedyś wchodziła w skład Aliansu (M + L + Kd + C) po wyborach w 2018 roku, chcąc zablokować możliwość wpływu na politykę przez Sd, poparła zbudowanie rządu z socjaldemokratami na czele, co przez wielu wyborców uznane zostało za ”zdradę” i przyczyniło się do upadku Aliansu. Po drugie jeszcze przed tegorocznymi wyborami (z tego samego powodu co cztery lata temu) zapowiedziało, że chętnie stworzy rząd razem z S. To też wielu wyborcom nie spodobało się.

Za wcześnie jest prognozować, co zmieni się w szwedzkiej polityce, bo w tej chwili nie wiadomo czy Sd wejdzie do rządu, czy nie; czy zadowoli się tylko wpływem na politykę rządu, czy będzie żądać więcej; czy Kristersson zdoła przeciwstawić się radykalnym pomysłom Sd, czy też ulegnie populistycznej retoryce; wreszcie, czy nowy rząd będzie zdolny sprostać narastającym problemom w Szwecji – inflacja, i groźba recesji, i energetyka, i bezpieczeństwo, i szwankująca integracja, i wiele innych.

Społeczeństwo, podzielone na niemal dwa równe obozy polityczne, z jednej strony będzie pełne oczekiwań na zmiany, z drugiej pełne będzie rozczarowania. Sytuacja przypomina paradoksalnie sytuację w Polsce: szwedzcy demokraci to taka odmiana PiS (antyeuropejscy, nacjonalistyczni, krytyczni wobec aborcji, szafujący hasłem ”Szwecja dla Szwedów”, chcący mieć wpływ na media publiczne, chcący rządzić twardą ręką, szukający przyczyn ”upadku Szwecji” w napływie imigrantów). Do czego prowadzi taka polityka, przekonujemy się w Polsce. Ale to sprawa na osobną analizę.

W tegorocznych wyborach na listach wyborczych do parlamentu było 12 polskich nazwisk, mandatu nie zdobył nikt. Ale nie jest wykluczone, że to się nie zmieni. Jedynką na liście ”rezerwowych” jest 42-letni Mściwój Świgoń reprezentujący Szwedzkich Demokratów. To właśnie on ma największe szanse zostać parlamentarzystą, gdyby któryś z wybranych polityków Sd z jego sztokholmskiego regionu, zrezygnował z mandatu.

Świgoń, lokalny polityk w regionie sztokholmskim, przyjechał do Szwecji jako dziecko w 1989 roku. Z zawodu jest operatorem filmowym po łódzkiej filmówce, studiował także politologię w Szwedzkiej Akademii Obrony w Sztokholmie. Głośno było o nim w zeszłym roku, gdy do władz regionu Sztokholm złożył projekt uchwały, by na budynkach podlegających regionowi, czyli m.in. urzędach oraz szpitalach, a także na pojazdach komunikacji miejskiej, nie mogły być wywieszane flagi związane z żadną ideologią ani partią polityczną i tylko w dni określone przez państwo. Chodziło mu jedynie o to, by uniemożliwić wywieszanie flag ”tęczowych”…

Świgoń to kwintesencja tego, co czeka szwedzką politykę przez najbliższe lata.

(ngp)

foto: Fialotta Bratt

Lämna ett svar