Żadnych opowieści, ostrzeżeć, nawoływań do ostrożności, życiowych mądrości! Wyłącznie naga prawda! Kurtyna w górę.
Osoby: Ja i telefon. Data: 20 sierpnia 2015 roku. Godz.10.00. Dzwoni telefon, podnoszę słuchawkę…
Głos: – Wujku! Tu Wiktor! Dzwonię do Ciebie do Szwecji, bo stała się rzecz straszna, mam raka płuca prawego (ślad ściśniętego gardła). Czy możesz mi pożyczyć pieniądze? Ja mam pieniądze, ale poumieszczane i nie mogę ich ruszyć. Rak wujku, rak (łkanie)! W Niemczech maja taką maszynę, jedną tylko maszynę! Która może mi na dwa miesiące pomóc, a potem może przeszczep, ale nie wiem, bo stan beznadziejny (łkanie się nasila). I potrzebuję dziesięć tysięcy euro, czy mi pożyczysz? (Łkanie spazmatyczne).
Ja: – Boże jedyny! (Bo nieomal uwierzyłem! Mam kuzyna Wiktora, i głos jakby jego!)
Głos: – To jak Wujku? (w łkaniu cień nadziei). Pożyczysz? Oddam! Przysięgam, za trzy miesiące oddam, jak ta maszyna, no wiesz, z Niemiec… Ty daleko, w Oslo, ale rozumiesz moją tragedię!
Ja: /…..?/ – Powtórz, nie dosłyszałem!
Głos: – To ja! Wiktor Szmilichowski! Mówię, że Oslo daleko, ale ty jednak zrozumiałeś moją tragedię. Boże jak się cieszę! Zaraz Ci podam numer konta.
Ja: – No tak… Jakie wymieniłeś Wiktorku nazwisko?
Głos: – No… nasze! Szmilichowski!
Ja: – Ty…! Rzecz w tym, że w ogóle nie ma żadnego Wiktora Szmilichowskiego, ośle jeden!… (tu redakcja usunęła cały szereg słów, które padły…)
Głos: – Ale ja myślałem o Cioci!
Odłożyłem słuchawkę.
Po minucie telefon.
Głos II: – Czy pod tym numerem odbyła się przed chwilą rozmowa telefoniczna?
Ja: – A kto pyta?
Głos II: – Tu Centralne Biuro Śledcze! Czy oni pytali o pieniądze? Jesteś-my na ich tropie! Proszę nie wysyłać żadnych pieniędzy! Dzwonimy ze Szwajcarii! Najlepiej siedzieć cicho! W miarę rozwoju sytuacji będziemy pana powiadamiali!
(W tym momencie przypomniałem sobie znane w pewnych kołach przed laty powiedzenie. Zdaje się Iredyński, pouczając aktorkę panią Mikołajską, członkinię KOR-u, jak ma reagować na terrorystyczne telefony ubecji powtarzające się nieomal co noc, podsunął jej obronną frazę:
— Panie! Jak pan ma za dużo wolnego czasu, to niech pan nauczy swoją babkę sikać do butelki!)
Wyrecytowałem, i położyłem słuchawkę.
Tak oto znalazłem się na linii „operacji finansowej”, przeprowadzanej przez organizację non profit „Na Wnuczka”. A swoją drogą zastanawiające, skąd „Wiktor” i „Ciocia”? Przypadek? Insiderska robota? Pewnie jednak to pierwsze.
Andrzej Szmilichowski
O tych oszustwach warto pisać i przestrzegać, bo jest ich coraz więcej.
A obronna teza – wspaniała, podkradam pomysł na użytek kolejnej niechcianej rozmowy telefonicznej 🙂