Historia nieco makabryczna, ale prosto z życia. I pewnie nie do końca prawdziwa. Ale zacytujmy:
Polka z Sztokholmu chora na koronawirusa leży na łożu śmierci. Jej pielęgniarka, dwie córki, syn oraz mąż zebrali się w jej mieszkaniu, żeby ją pożegnać.
Umierająca poprosiła o dwóch świadków oraz kamerę, by obwieścić swoją ostatnią wolę i żeby nikt nie kłócił się po sądach o spadek.
Kiedy wszystko już jest gotowe, a ksiądz został odprawiony po ostatnim namaszczeniu, Polka zaczęła dzielić się ostatnią wolą ze swoją rodziną:
– Tobie najstarsza córko, przekazuję mieszkania na Östermalm
– Tobie synu, oddaję domy na Danderyd
– Tobie najmłodsza córko – apartamenty na Saltsjöbaden
– Tobie drogi mężu, chcę przekazać restauracje na Gamla Stanie
Pielęgniarka oraz świadkowie są w szoku, bo nie mieli pojęcia o bogactwie Polki. Kiedy Polka w końcu umiera, pielęgniarka zwraca się do męża:
– Panie Januszu, proszę przyjąć wyrazy współczucia. Pana żona musiała być niesamowitą osobą. Posiadała tyle biznesów oraz nieruchomości, którymi podzieliła się z rodziną przed śmiercią, ale nigdy o nich nie wspomniała. Jej skromność była wspaniałą cechą.
Mąż popatrzył na pielęgniarkę i odpowiedział:
– Nieruchomości? Ona nam tylko oddała swoje adresy na sprzątanie…